Szanowny Panie ##Odmienione_imie##,

w niedzielę odbył się w Warszawie tzw. marsz dla bezpiecznej aborcji i zakończył się klęską organizacyjną!

Aborcjoniści intensywnie reklamowali to wydarzenie przez ostatnie kilka tygodni. Okazało się, że w ich propagandowym przemarszu wzięło udział jedynie ok. 500 osób. W dużej części byli to prawdopodobnie inicjatorzy akcji oraz inne osoby powiązane z przemysłem aborcyjnym.

Rozczarowania nie kryły feministki, które silnie promowały tę akcję:

"By nagłośnić sprawę, zorganizowałyśmy całym komitetem marszowym konferencje prasową. Wysłałyśmy setki zaproszeń do mediów, ale temat marszu i solidarności został olany"

żaliły się w serwisach społecznościowych.

W dwumilionowej Warszawie nie znalazło się więcej osób, które chciałyby wziąć udział w rozpowszechnianiu oszustw na temat zabijania dzieci. Jednak tysiące nieświadomych ludzi obserwowało tę propagandową akcję, która wmawiała im, że aborcja to bezpieczny "zabieg" medyczny.

Akcja

Dlatego postanowiliśmy obalić te kłamstwa i pokazać prawdę o "bezpiecznej" aborcji.

Dzięki pomocy naszych Darczyńców, od kilku miesięcy organizowaliśmy w Warszawie intensywne akcje antyaborcyjne pod szpitalami i szkołami oraz na ulicach.

W niedzielę na trasie przemarszu aborcjonistów zorganizowaliśmy aż 10 pikiet z dużymi bannerami i megafonami. Na zdjęciach widać było ofiary aborcji a z głośników czytane były dramatyczne świadectwa kobiet, które uwierzyły feministkom i dokonały aborcji z ich pomocą. Wzdłuż trasy ustawiliśmy również nasze antyaborcyjne samochody, bardzo dobrze widoczne z daleka.

Ostatecznie, na akcję aborcjonistów przyszła jedynie garstka osób a przypadkowi przechodnie, zamiast propagandy i manipulacji, zobaczyli czym jest aborcja i usłyszeli jak bardzo jest niebezpieczna.

Co więcej, propagandowy marsz zwolenników dzieciobójstwa został zakończony przez organizatorów przed czasem i nie doszedł nawet do końca zaplanowanej trasy, gdzie czekali nasi kolejni wolontariusze z plakatami i megafonami!

Panie ##Odmienione_imie##, porażka tej akcji aborcjonistów nie może jednak uśpić naszej czujności.

W tej chwili poparcie społeczne dla "bezpiecznej aborcji" jest niewielkie a sprzyjające dzieciobójcom media nie chcą się wychylać z tym tematem bo wiedzą, że jest to ogromne kłamstwo. To jednak dopiero początek.

Aktywiści i lobbyści aborcyjni są opłacani przez zagraniczne stowarzyszenia i koncerny, które forsują upowszechnienie aborcji w Polsce. W niedzielę ponieśli klęskę ale za chwilę tego typu akcje będą organizować jedna za drugą w całym kraju. W ten sposób będą powoli rozprzestrzeniać swoje oszustwa aby wmówić kolejnym kobietom, że aborcja jest bezpieczna i zachęcić je do zabicia swoich dzieci. W krajach Europy Zachodniej i Ameryki już dawno im się to udało.

W internecie można znaleźć wiele świadectw kobiet, które dokonały aborcji w tzw. "klinikach", które specjalizują się w przeprowadzaniu "bezpiecznych zabiegów". Oczywiście taki "bezpieczny zabieg" istnieje jedynie w reklamie i propagandzie aborcjonistów. Wszystko jest "bezpieczne", szybkie i proste do momentu, gdy kobieta zapłaci pieniądze i wejdzie do gabinetu.

"Okazało się, że zabieg, który miał być bezbolesny, wcale taki nie był. Kiedy wyrywano ze mnie dziecko, ból stał się tak nieznośny, że z oczu popłynęły mi łzy. Kazano mi leżeć spokojnie i obiecywano, że „to zaraz się skończy”."

pisze Carolyn, która poszła do "kliniki" w Cleveland w USA.

"Wszystko, co nastąpiło później, przypominało bardziej koszmar niż rzeczywistość. W nocy śniło mi się moje własne, zabite dziecko... Zaczęłam pić, doszłam do pięciu butelek alkoholu tygodniowo. Czasem nie jadłam przez kilka dni, a potem, zmusiwszy się do jedzenia, wymiotowałam wszystko, co wcześniej zjadłam. W końcu poszłam do lekarza i okazało się, że po aborcji wdała się infekcja dróg rodnych."

To właśnie konsekwencje "bezpiecznej aborcji", którą w ostatnią niedziele aborcjoniści zachwalali na ulicach Warszawy hasłami: "Aborcja to życie" i "bronimy życia kobiet".

"Brałam tabletki uspokajające na noc, żeby móc spać, i tabletki pobudzające na dzień, żeby się jakoś trzymać. Cztery razy świadomie przedawkowałam, próbując się zabić. Nie sądzę, żebym naprawdę chciała wtedy umrzeć, po prostu chodziło o to, żeby mną się ktoś zajął, wysłuchał, wsparł. Chciałam, żeby to cierpienie się wreszcie skończyło."

wyznaje dalej kobieta. Wie Pan gdzie w takich chwilach są feministki i aborcjonistki, które namówiły ją do aborcji? Zajmują się dalej swoją propagandą. Prowadzą liczne "telefony zaufania" i organizują akcje "pomocy dla kobiet", ale wszystko to PRZED dokonaniem aborcji. To co się będzie działo później ich nie interesuje.

"Lekarz próbował leczyć poaborcyjną infekcję coraz to nowymi sposobami, ale bez skutku. Zmieniałam lekarzy jednego po drugim i w końcu musiałam się poddać operacji chirurgicznej, bo infekcja uszkodziła szyjkę macicy (...) W końcu lekarze stwierdzili, że wyleczenie jest niemożliwe, i dlatego byłam zmuszona poddać się operacji usunięcia macicy."

mówi poszkodowana Carolyn, która wierzyła, że idzie na szybki i bezbolesny "zabieg". Gdy ona cierpiała, aborcjoniści liczyli zarobione pieniądze. Mówi o tym otwarcie była pracowniczka jednej z "klinik" w USA, gdzie masowo morduje się dzieci:

"W tym wszystkim był „rytuał” w biurze, który nigdy nie był do pogodzenia z tym, co sobie wmawiałam w myślach. Było to świętowanie „ilości pacjentek” i „ilości pieniędzy”, które miało miejsce pod koniec „dnia zabiegów”. Ile kobiet było? Ile zarobiliśmy? Kiedy wszystkie kobiety były „załatwione i odesłane” wszyscy spotykaliśmy się w biurze recepcji w celu przeprowadzenia dziennego rejestru. Wtedy zawsze stałam z tyłu i z przerażeniem patrzyłam na stosy banknotów…"

Tak właśnie wygląda chcący wejść do Polski przemysł aborcyjny, którego "działem reklamy" są feministki maszerujące dla "bezpiecznej" aborcji na ulicach Warszawy. Wie Pan jakie hasło wykrzykiwały jeszcze w niedziele?

"Cześć i chwała aborterom!"

Wiwatowały w hołdzie swoim pracodawcom, którzy zajmują się mordowaniem dzieci. O kulisach tej ich "pracy" opowiada ta sama była pracowniczka "kliniki":

"Moje oczy były skupione na lekarzu… który rozpoczął „sporządzanie inwentarza części”… części ciała… NIE! SZCZĄTKÓW NIEMOWLĘCIA!... Widziałam jedną idealną małą nóżkę…wyrwaną przy biodrze… następnie kolejny kawałek… jedna idealna mała rączka… wyrwana przy ramieniu… i następna… Słów mi brakuje… prawie zemdlałam gdy zobaczyłam następną „szczątkę”! Cały kręgosłup… wszystkie kręgi były nienaruszone wraz z rdzeniem kręgowym. Wyglądało to tak jak zwisające nerwy z obu stron… żadnej skóry… tylko zakrwawione kawałki wyrwane z pleców tego biednego dziecka! „Dobrze” - powiedział doktor w wielką ulgą. „Mam tu wszystko z wyjątkiem głowy i tułowia”."

Panie ##Odmienione_imie##, tak właśnie wygląda "bezpieczna aborcja" a ostatnia niedziela to dopiero początek propagowania tego kłamstwa w naszym kraju. Aborcjoniści już planują kolejne akcje, za pomocą których chcą zmanipulować Polaków.

Potrafimy skutecznie im przeciwdziałać. Jednak aby robić to dalej potrzebujemy Pańskiej pomocy.

Do udziału w kolejnych akcjach ulicznych przeciwko aborcjonistom potrzebujemy odważnych i dobrze wyszkolonych wolontariuszy. Muszą wiedzieć jak się zachować w pełnych stresu i agresji sytuacjach oraz znać przepisy prawa.

Kurs

W ostatnim czasie dołączyły do naszej Fundacji nowe osoby, które musimy przeszkolić. Robimy to na kursach dla obrońców życia, odbywających się dzięki pomocy naszych Darczyńców. Do końca tego roku chcielibyśmy zorganizować jeszcze 8 takich kursów w 8 miastach, na co potrzebujemy 12 000 zł. Tylko w ten sposób będziemy mogli skutecznie przeciwstawić się propagandzie aborcjonistów na ulicach Polski.

Dlatego zwracam się do Pana z prośbą o przekazanie 30 zł, 60 zł, 120 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby należycie przeszkolić nowe osoby, które chcą walczyć o życie nienarodzonych dzieci i odkłamywać propagandę aborcjonistów.

Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro - Prawo do życia
pl. Dąbrowskiego 2/4 lok. 32, 00-055 Warszawa
Dla przelewów zagranicznych - Kod BIC Swift: INGBPLPW

wpłata online

Czy wie Pan, że znany miliarder George Soros przekazał organizacjom proaborcyjnym aż 246 milionów dolarów? To właśnie z tak wielkich pieniędzy utrzymywane są feministki i aborcyjni lobbyści, którzy żądają upowszechnienia aborcji w Polsce.

My nie możemy liczyć na jego pomoc. Ale liczymy na Pana. To dzięki naszym Darczyńcom trwa walka z aborcją w naszym kraju. Dlatego proszę Pana o wsparcie szkolenia naszych wolontariuszy.

Serdecznie Pana pozdrawiam,

Kinga Małecka-Prybyło

Fundacja Pro - Prawo do życia
pl. Dąbrowskiego 2/4 lok.32, 00-055 Warszawa
www.stopaborcji.pl

Nie chcesz otrzymywać moich wiadomości? Wypisz się z newslettera!